Komentarze: 1
Jestem w klasie maturalnej. Wrzesień - frekwencja 100%. Pażdziernik - frekwencja 80%. Listopad - jak na razie 20%.
Super...matura na karku,a ja juz nie pamiętam jak wygląda szkoła. Problem,że trudno podnieść mi moją cholerną dupę i pojechać na lekcje. Dziś zebranie... Powiedziałam tacie,że wychowawca zachorował... Zaczynam kombinować na swoją niekorzyść...a najgorsze,że ja o tym dobrze wiem i nic nie mogę zrobić. To nie lenistwo,bo w czasie lekcji i tak nie ma mnie w domu...
Przede mną matura , niedługo póżniej ślub,studia i każdy liczy, że jakoś mi idzie..., ponieważ nie ma innej możliwości w tym wypadku... a tu co? ...zero...nic... popadam w bezsens życia...
Boje się... Dlaczego taka jestem?
Czuję się przegrana...